top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraAdrian Michał Sielicki

Najcudowniejsza przygoda - JA JESTEM!

Nie miało być kolejnych oratoriów, gdy postanowiliśmy zrobić oratorium "Szczęśliwi!". Kiedy jednak je zrobiliśmy, Mateusz Kazimierski nieustannie wydzwaniał i prosił, żebym zgodził się napisać kolejne. Po trzech miesiącach uległem i zacząłem myśleć, o czym chciałbym napisać następne libretto. I wtedy przyszło jedno słowo: "pascha".


Mam ogromny sentyment do oratorium "Ja Jestem". Związane jest z nim tak wiele historii, że nie sposób opowiedzieć o wszystkim w kilku słowach. Przeplata się tutaj moje doświadczenie wewnętrzne z tym, co działo się wokół mnie. To właśnie wtedy zacząłem rozumieć zupełnie inaczej to, czym jest wiara, czym bywa relacja z Bogiem i relacja z drugim człowiekiem. Oprócz tego jest jeszcze jedna ważna kwestia - zrozumiałem, jakie teksty chcę tworzyć. Jeżeli miałbym powiedzieć, kiedy stałem się prawdziwie świadomym "artystą", to wskazałbym właśnie oratorium "Ja Jestem".


Gdy usiadłem do pisania libretta do nowego projektu, które miało krążyć wokół paschy, zastanowiłem się, jak chciałbym o passze opowiedzieć. Po napisaniu kilku wersetów - usunąłem je wszystkie. I tak kilka razy. Wciąż i wciąż miałem w sobie przekonanie, że nie o to chodzi. Przyszła w końcu chwila, kiedy sam sobie zadałem pytanie: "jakie teksty chcesz napisać?". I sam odpowiedziałem sobie: "narracja". Chcę stworzyć OPOWIEŚĆ, chcę, aby słuchacz mógł wejść w wyśpiewywaną historię, poczuć się jej częścią. Chciałbym, żeby soliści nie śpiewali, ale by opowiadali. Chcę, żeby chór nie wykonywał partii, ale żeby stał się narratorem!


I wtedy zacząłem pisać libretto, które ujrzało światło dzienne. Zostało zatytułowane "Ja Jestem" i było opowieścią o dwóch paschach: Narodu Wybranego i Jezusa Chrystusa. Dyptyk. Bez narratora, bo zastosowałem coś, co wydawało mi się najlepszym rozwiązaniem - raz narratorem był chór, raz solista. Przykład? Proszę bardzo!




Utwór "Niewoli srogi bicz", to przykład tego, jak chór staje się narratorem, a solista wciela się w osobę, której historia dotyczy. W tym wypadku Daniel Babuśka stał się Mojżeszem, targanym wątpliwościami, zmagającym się z wieloma pytaniami. Ale już kolejny utwór jest odwróceniem tej sytuacji. Julia Żądło, solistka utworu "Pascha", wprowadza nas jako narrator w historię paschalną, by na koniec chór stał się Narodem Wybranym wyśpiewującym psalm uwielbienia dla wszechmocy Boga, który wyrwał ich z niewoli egipskiej.




Nieustannie jednak zachwyca mnie to, jak zabrzmiał utwór śpiewany przez Maję Lipiec. Ta solistka uczyniła z tego utworu coś niezapomnianego i wyjątkowego! "Manną prószy Bóg wspaniały", to utwór, w którym miesza się coś cudownego z czymś bardzo ludzkim, bo oto Bóg zsyła mannę i przepiórki na pustyni, dokonując wielkiego cudu, a jednak lud narzeka na Boga i krytykuje Mojżesza, który wznosi swe ręce i zaczyna błagać Boga o miłosierdzie dla zbuntowanego ludu. Mateusz Kazimierski, w mojej całkowicie subiektywnej ocenie, stworzył małe arcydzieło. Posłuchajcie sami:




O każdym utworze mógłbym napisać oddzielny wpis. Bo każdy jest dla mnie ważny i bliski sercu. "Usłysz nas" wykonywany przez niesamowitą Roksanę Korban, to piękna modlitwa o to, by Bóg chciał spojrzeć na nasze życie. "Prawdziwy Chleb z Nieba" w wykonaniu Oskara Piotrowskiego, to przejmująca historia ostatniej wieczerzy Jezusa z Apostołami. "Pascha krzyża", wyśpiewana przez niezastąpionego Jana Niemyjskiego, to emocjonalny rollercoaster. Ten utwór stał się niemal protest songiem tego oratorium. Opowiedziana z mocą krzyczącego chóru i przejmującego wokalu historia śmierci Jezusa. I w końcu utwór wyśpiewany przez Patrycję Franczak i ks. Mateusza Maleńczuka: "Wyzwoleni z niewoli śmierci, który pozwala nam spotkać Adama i Ewę w otchłani, do której schodzi Jezus, by ich wyprowadzić z niewoli śmierci. A to wszystko zamknięte finałem wyśpiewanym przez Martę Bochenek - "Błogosław Panie". Ten ostatni utwór, to nasz mały ukłon w stronę Legnicy, miasta, w którym mogliśmy tworzyć już od kilku lat.


Promocja tego oratorium również była spełnieniem naszych marzeń. Bo utwór promujący, śpiewany przez Daniela, wykonaliśmy jako flash mob na legnickim rynku!! Zobaczcie:




To był wyjątkowy projekt. Ludzie, którzy pojawili się, by wykonywać z nami oratorium "Ja Jestem", pojawili się również podczas następnego projektu. "Ja Jestem" zawiązało wiele przyjaźni i dało nam ogromnie dużo radości. To był jedyny projekt, przy którym obeszło się bez jakichkolwiek kłód rzucanych pod nasze nogi. Rozmowy do późnych godzin nocnych, próby od rana do wieczora, radość z bycia częścią czegoś większego. Każdy z nas bawił się wyjątkowo dobrze podczas tego projektu. Mam dowód!




Jak chcecie zobaczyć więcej zdjęć, które pozwolą wam zobaczyć ogrom naszej radości, to wejdźcie na facebookową stronę oratorium "Ja Jestem".

Przy tym oratorium po raz pierwszy współpracowaliśmy z KOMAN PRO SOUND, firmą Patryka Komanieckiego. I tak zostało aż do dziś. Wiemy, że na tego człowieka możemy liczyć! Wiemy, że on nam nigdy nie odmówi. Wystarczy zadzwonić, a on (nawet jeśli jest zawalony zleceniami), powie: "dobra, ogarniemy to". I zawsze ogarnia na najwyższym poziomie!

Jednak dla mnie ogromną wartość ma coś, co wydarzyło się jeszcze na etapie twórczym. To właśnie wtedy zrodziła się prawdziwa przyjaźń między mną, a Mateuszem Kazimierskim. Podczas tworzenia muzyki, Mateusz wiele razy dzwonił do mnie i pytał, co miałem na myśli pisząc to lub tamto. To przeradzało się często w wielogodzinne rozmowy dotyczące paschy Narodu Wybranego i Jezusa, ale przede wszystkim - dotyczące wizji artystycznej całego projektu. A stąd przechodziliśmy często do spraw związanych z życiem. I tak od rozmowy do rozmowy - przeszliśmy drogę od znajomości do przyjaźni. Dziś nadal kultywujemy omawianie projektu, do którego się angażujemy. Aktywnie uczestniczymy w procesie twórczym razem, niezależnie od tego, czy chodzi o muzykę, czy tekst.

No i dla nas najważniejsze - wydaliśmy pierwsze CD z nagraniem koncertu!!! To dopiero było wydarzenie! I choć w lipcu minie sześć lat od premiery, to nadal dostaję wiadomości od ludzi, którzy piszą, że w samochodzie słuchają tylko tej płyty i że nie mogą przestać. Sam już nie jestem w stanie policzyć, ile razy podczas rozmów wiele osób mówi mi: "Adrian, wiesz, ja wciąż słucham oratorium Ja Jestem". A nagranie (w okropnej jakości!) z koncertu premierowego ma już prawie 7 tys. odtworzeń. Biorąc pod uwagę kryteria, jakie ma youtube dla wyświetleń, wynik jest więcej niż fantastyczny!



Muszę przyznać się na koniec do jeszcze jednej rzeczy. Ja sam lubię wracać i słuchać "Ja Jestem". I czasami mam wrażenie, jakbym to nie ja napisał to oratorium. Wiem, że to ja jestem autorem libretta. Po prostu mam wrażenie, jakbym napisał coś, co miałem napisać, ale udało się to tylko dlatego, bo usłyszałem Kogoś, kto był prawdziwym Autorem. I uważam, że to jest najwspanialszy dowód na to, że zrobiłem dobrą robotę.

15 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


Post: Blog2_Post
bottom of page